środa, 26 grudnia 2012

{2} Will you be destroyed by all your doubt?

"The moon above you and the streets below."
Jeżeli mam być szczera, a powinnam, to do oceny tego bloga byłam nastawiona dosyć sceptycznie. Kolorystyka oraz część graficzna strony jest jak najbardziej w porządku, ale jednak coś mnie od niego odciągało i naprawdę, naprawdę długo (ha, nawet cały dzień) zbierałam się na napisanie tej recenzji. Adres bloga, który zawierał liczbę "69" skutecznie, chociaż bez konkretnego powodu mnie odrzucał. Właściwie od zawsze żyję w przekonaniu, że jeżeli blog ma ładną nazwę, treść też spełni moje oczekiwania. W tym przypadku oczekiwałam czegoś w stylu mało sensownego lovestory, w dobrze znanym nam wszystkim schemacie. Czytając prolog, w dalszym ciągu moim umysłem kierowała ta sama myśl. Po zerknięciu na pierwszy rozdział straciłam chyba całkowicie ochotę, na czytanie tego bloga. Dużo dialogów. To rzuciło mi się w oczy od razu. Po zapoznaniu się z treścią tekstu, którego czytanie nie zajęło mi więcej niż trzy minuty moja opinia do bloga zmieniła się na... obojętną. Wygląda to tak, jak to sobie wyobrażałam. Zero opisów jakiejkolwiek przyrody, ośrodka w którym wszyscy się znajdują...Tylko ludzie. Ale może to dobrze? Autorka skupiła się na ukazaniu charakterów głównym bohaterów już w pierwszym rozdziale, co w większości przypadków nie jest dobrym pomysłem. Po prostu według mnie postacie lepiej stopniowo poznawać, przyswajać sobie ich drobne sekrety. Mimo to, że opowiadanie napisane jest kompletnie chaotycznie i wydało mi się niewarte uwagi - zaciekawiły mnie losy Holly, Harry'ego Meredith, Louisa oraz innych letnich wczasowiczów. Więc jak już się pewnie domyślacie, moja przygoda z tym blogiem nie zakończyła się na pierwszej części. Rozdział drugi był dla mnie czymś w rodzaju miłej niespodzianki. Moje odczucia co do twórczości tej Autorki nie zmyliły mnie. Zdecydowanie więcej słów, bardziej rozbudowane dialogi, to wszystko umocniło mnie w przekonaniu, że ten blog jest warty uwagi. Błędy zdarzają się niezwykle rzadko jednak jeśli już są, jest to poważne okaleczanie języka polskiego. "Uśmięchłam"? To naprawdę zabawne, że osoba tak subtelna i wrażliwa jak Holly porozumiewała się takim typem języka.

PODSUMOWANIE:
  • Pierwsze wrażenie: Typowa, wakacyjna opowieść. Z jednym, przyciągającym jak magnes dodatkiem - chłopakami z One Direction. Nie sposób takiej opowieści bez przeczytania chociażby jednego rozdziału pominąć.
  • Wygląd bloga, estetyka: Zgrana, utrzymana w jasnej tonacji szata graficzna aż się prosi, żeby na bloga wstąpić. Na tle i nagłówku widać pozornie głównych bohaterów opowiadania - Nialla Horana i Harry'ego Stylesa. Chłopcy pięknie się uśmiechają i aż się proszą, by poznać ich historię. Podoba mi się brak przesadyzmu co do ilości dodatków na blogu i utrzymanie jednej kolorystyki.
  • Tytuł opowiadania: Zdradza wszystko. W tym przypadku idealnie pasuje do tematyki. Jego nazwę psuje jedynie, jak już wcześniej wspomniałam liczba kojarząca się głownie z pozycją seksualną. Rozmiem, że nazwa summer-love była zajęta. To bardzo prawdopodobne, zważając na popularność blogspotu. Mnie jednak odstraszają z góry jakiekolwiek liczby w adresie bloga. Nie mam pojęcia czemu.
  • Poprawność gramatyczna, język: Błędy zdarzają się Autorce bardzo rzadko. Jeśli już są, bardzo rzucają się w oczy ale jest to jak najbardziej wybaczalne. Emilly nie stawia przecinków w niewłaściwych miejscach, urywa zdania dobrym momencie.
  • Fabuła: Jak dla mnie wręcz idealna. Z deka przypomina typowy film familijny o grupie nastolatków a jednak ma w sobie coś takiego, że nie da się tego opowiadania tak po prostu nie przeczytać. W trzech słowach? Podoba mi się.
~ cherish. ▲

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział pisz szybko next :)
    Przy okazji polecam swojego bloga -->http://thedarksidelife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń